Marihuana pomaga łagodzić objawy stwardnienia rozsianego.
Osoby cierpiące na stwardnienie rozsiane od dawna twierdzą, że marihuana pomaga łagodzić dokuczliwe bóle podczas skurczów mięśni. Wnioski płynące z ostatnich badań zdają się to potwierdzać – informuje „Canadian Medical Association Journal”.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego zaobserwowali, że kilka dni palenia marihuany przyniosło znaczną ulgę pacjentom ze stwardnieniem rozsianym, którym dokuczała spastyczność, czyli stan nadmiernego napięcia mięśni. Uczestnicy nie osiągnęli podobnych rezultatów przy stosowaniu tradycyjnych leków.
Każdy z trzydziestu pacjentów palił marihuanę raz dziennie przez trzy dni, a po pewnym czasie przez kolejne trzy dni placebo, które nie różniło się niczym od marihuany poza brakiem psychoaktywnego związku THC z grupy kannabinoidów. Po porównaniu rezultatów naukowcy ustalili, że spastyczność mięśni spadła o około 30 proc. po trzech dniach palenia marihuany, podczas gdy nie uległa zmianie w wyniku palenia placebo. 17 z 30 badanych osób było w stanie odróżnić obie substancje.
Jak zauważa prowadząca badania dr Jody Corey-Bloom, organizm człowieka wytwarza pewne kannabinoidy także w sposób naturalny, a wcześniejsze analizy wykazały, że receptory kannabinoidowe w naszych komórkach pomagają regulować spastyczność.
Naukowcy podkreślają jednak, że nie są dokładnie znane długoterminowe efekty uboczne stosowania marihuany.
Osoby cierpiące na stwardnienie rozsiane są bardziej narażone na wystąpienie zmian w zakresie funkcji kognitywnych, dlatego stosowanie substancji psychoaktywnych wiąże się u nich z większym ryzykiem – komentuje Nicholas LaRocca z Narodowego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego w USA.
Naukowcy już wiedzą jak THC działa na pamięć.
Międzynarodowy zespół naukowców ujawnia zaskakujący mechanizm, który odpowiada za to, że marihuana osłabia pamięć. Okazuje się, że w tym przypadku istotny jest wpływ substancji aktywnej THC nie na neurony, ale na astrocyty, komórki, które podtrzymują i odżywiają komórki nerwowe. Doniesienia, opublikowane na łamach czasopisma „Cell„, mogą prowadzić do wniosków daleko wykraczających poza sprawę samego używania narkotyku.
Badania prowadzono w związku z problemami z pamięcią, obserwowanymi u ludzi zażywającymi tak zwaną medyczną marihuanę. Eksperymentowano na myszach, ale jak się przypuszcza, analogiczny mechanizm może działać także u człowieka. Naukowcy obserwowali reakcję zwierząt na aktywny składnik marihuany i inne podobne związki chemiczne. Ponieważ receptory CB1R tych związków znaleziono zarówno na powierzchni neuronów, jak i astrocytów, postanowiono sprawdzić, które z tych komórek odpowiadają za kłopoty z pamięcią. Badano myszy normalne oraz trzy grupy genetycznie zmodyfikowanych. Niektóre z nich w ogóle nie miały tych receptorów, inne miały je tylko na neuronach albo astrocytach.
Myszy uczono nawigacji w labiryncie i badano, czy ich zdolność zapamiętania drogi ulegnie osłabieniu po podaniu THC lub innych kanabinoidów. Myszy pozbawione receptorów CB1R lub z receptorami tylko na neuronach radziły sobie w labiryncie bez problemów. Kłopoty po THC zauważono u tych gryzoni, które miały receptory na astrocytach.
To odkrycie może pomóc ograniczyć niekorzystne skutki zażywania medycznej marihuany. Co jednak jeszcze ważniejsze, ujawnienie nieznanej do tej pory funkcji astrocytów, może pomóc lepiej poznać mechanizm chorób, które odbierają nam pamięć, na przykład choroby Alzheimera.
Marihuana. Cudowny lek ziołowy.
Na legalizacji marihuany najbardziej zależy ludziom chorym na raka i stwardnienie rozsiane.
W Ameryce zawrzało. Barack Obama, który jeszcze w 2008 roku podczas kampanii wyborczej przedstawiał się jako zwolennik liberalizacji przepisów o stosowaniu marihuany, dziś zmienia front. Agendy rządowe nękają firmy zajmujące się dystrybucją narkotyku. W ciągu pierwszych trzech lat rządów Obamy przeprowadzono ponad sto takich nalotów – podaje amerykańskie czasopismo „Rolling Stone”.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego – przecież marihuana uzależnia – gdyby nie fakt, że firmy te mają pozwolenie na obrót narkotykiem. W 16 stanach Ameryki palenie marihuany w celach leczniczych jest całkowicie legalne. Trzeba mieć tylko zezwolenie.
Dla setek tysięcy pacjentów, dla chorych często w terminalnych stadiach ciężkich schorzeń ograniczenie dostępu do marihuany brzmi niemal jak wyrok. Oto liberalna w kwestii stosowania marihuany Ameryka wprowadza restrykcje, np. w Massachusetts mandat do stu dolarów musi zapłacić osoba chora przyłapana z małą dawką narkotyku. Co zatem czeka chorych? Szczególnie pełni obaw są pacjenci w Europie. Tutaj zazwyczaj nie tylko jest zabronione palenie trawy, lecz także poważnie ograniczony dostęp do legalnie zarejestrowanych leków zawierających kanabinoidy, czyli substancje psychotropowe obecne w marihuanie.
A stworzono już co najmniej dwa takie leki. Przeznaczone są dla chorych na raka, u których hamują nudności wywołane chemioterapią i uśmierzają ból nowotworowy. Przydają się też chorym na stwardnienie rozsiane (SM), bo łagodzą ból, a także zmniejszają sztywność mięśni. – Dzięki skrętom mogę nieco sprawniej się poruszać i bez problemu przespać noc – zapewnia dwudziestoparolatek chory na SM.
Naukowcom wydawało się, że zarejestrowanie pierwszych leków kanabinoidowych i dowiedzenie ich skuteczności w leczeniu chorych na raka i SM to początek medycznej kariery marihuany. – Dopiero zaczynamy poznawać mechanizm działania kanabinoidów. Może się więc okazać, że lista chorób, w którym są one przydatne, jest niezwykle długa – mówi dr Jerzy Jarosz z warszawskiego Centrum Onkologii, od lat zajmujący się leczeniem bólu nowotworowego.
Receptory kanabinoidowe (to wypustki na komórkach, do których mogą się przyłączyć te substancje psychotropowe i w ten sposób wpływać na pracę komórki) znaleziono niemal we wszystkich częściach naszego ciała. Dowiedziono, że ich zablokowanie działa relaksująco na komórkę, a tym samym na cały narząd czy tkankę.
Naukowcy odkryli również, że kanabinoidy stymulują układ odpornościowy do walki z infekcjami i niektórymi odmianami raka. Skuteczność aktywnych składników marihuany wykazano wstępnie w leczeniu glejaka, jednego z najbardziej śmiertelnych typów guza mózgu. Być może związki te okażą się przydatne w leczeniu miażdżycy i padaczki. Może też – o czym czytamy w „American Journal of Pathology” – będą stosowane u chorych na cukrzycę, by nie dopuścić do grożącej ślepotą retinopatii.
Z kolei dr Jarosz prowadzi właśnie testy kliniczne, które mają ocenić przydatność w leczeniu chorych na raka jednego z leków zawierających wyciąg z marihuany. Badanie objęło pacjentów, którzy dostają przeciwbólowe opioidy. Wstępne wyniki dr Jarosz już ma. – Wszyscy chorzy zapytani, czy dalej chcą dostawać kanabinoidy, jednogłośnie potwierdzili. Wszyscy uznali, że dzięki nim czują się lepiej – mówi dr Jarosz. Więcej szczegółów nie może podać, bo badanie trwa. Dodaje tylko, że nie jest to terapia, którą można by nazwać rewolucyjną czy rewelacyjną, ale na pewno bardzo pomaga pacjentom. Łagodnie wspomaga leczenie.
Doktor Jarosz ma więc nadzieję, że uda się zarejestrować kanabinoidy również u nas. Na przykład w Czechach są one nawet refundowane. Chciałby także, by pacjenci w Polsce mogli je otrzymywać bez trudu, bo na razie dostają je tylko wtedy, gdy zostaną objęci takim badaniem klinicznym, jakie prowadzi m.in. jego ośrodek. Albo – nielegalnie – palą trawkę, którą sami wyhodują.
W Polsce bowiem żaden z leków stworzonych na bazie konopi indyjskich nie został dopuszczony do obrotu. Można je co prawda legalnie zamówić dla konkretnego chorego na tzw. import docelowy, ale tylko w teorii. – W Polsce jest taki bałagan prawny, że lekarze nie chcą sprowadzać tych leków na import docelowy. Po co mają się narażać? Przecież po czymś takim nie mieliby łatwego życia: albo staliby się bohaterami Ruchu Palikota, albo zostali uznani za przestępców, którzy namawiają ludzi do nałogu – mówi dr Jarosz. I tak źle, i tak niedobrze.
Na bałaganie wokół narkotyków tracą zatem pacjenci, i to przede wszystkim najciężej chorzy. Nie mogą dostać leku, który kilka lat temu został uznany przez medycynę za skuteczny, a kolejne badania tylko potwierdzają jego efektywność. – Co gorsza, dyskusje polityków sprawiają, że się stygmatyzuje kolejną po opioidach substancję. Obawiam się, że nawet gdy lek zostanie zarejestrowany, chorzy będą odnosili korzyść z terapii, ale zostaną napiętnowani jako narkomani – martwi się dr Jarosz. A nie o to przecież chodzi zarówno naukowcom, jak i lekarzom.
Marihuana zahamuje rozwój wirusa HIV
Według najnowszych badań substancje zawarte w liściach konopi mogą wspierać ludzki układ immunologiczny w walce z wirusem HIV. Jak donosi zee news, marihuana może pomóc pacjentom w późnych stadiach choroby.
Tzw. marihuana medyczna jest często przepisywana przez lekarzy jako środek przeciwko bólom, wyniszczającej utracie masy ciała i zaburzeniom łaknienia, które są typowymi skutkami ubocznymi występującymi u chorych na AIDS.
– Do tej pory wiedzieliśmy, że konopie mają działanie terapeutyczne mogące zwalczać objawy AIDS, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy z ich wpływu na rozwój choroby – powiedziała Cristina Constantino, autorka badań dotyczących leczniczego wpływu marihuany.
Zrozumienie oddziaływania konopi na wirusa może w niedługiej przyszłości doprowadzić do opracowania nowych metod leczenia AIDS.
Oddziaływanie substancjami, zawartymi w konopiach na komórki zainfekowane wirusem HIV powoduje zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa w organizmie.
Badacze prowadzą badania, w trakcie których zakażają cześć zdrowych komórek immunologicznych wirusem, który w normalnych warunkach powinien rozprzestrzenić się samoczynnie na niezakażone komórki. W tym momencie eksperymentu naukowcy wprowadzają oparte na marihuanie lekarstwo. W efekcie komórki, które nie zostały sztucznie zakażone pozostają zdrowe – informuje zee news.
Opracowywane leki blokują mechanizm rozprzestrzeniania się choroby, który występuje dopiero w późnym stadium choroby. Dlatego choć nowa kuracja może okazać się zbawienna dla pacjentów w ciężkim stanie nie zablokuje ona rozwoju wcześnie wykrytej infekcji.
Marihuana najpopularniejszym narkotykiem w Europie
W Europie codziennie zażywa się ponad 350 kg kokainy, a najpopularniejszym narkotykiem pozostaje marihuana – wynika z analizy zawartości ścieków 19 europejskich miast, którą opublikowano w czwartek w czasopiśmie naukowym „Science of the Total Environment”.
Badanie przeprowadzono w marcu 2011 r., kiedy przez tydzień analizowano zawartość ścieków z oczyszczalni w miastach zamieszkanych łącznie przez 15 mln osób w 11 krajach, m.in. w Londynie, Paryżu, Barcelonie i Mediolanie.
Naukowcy zastosowali kilkanaście markerów, którymi oznacza się obecność w moczu narkotyków takich, jak kokaina, ecstasy, amfetamina, metamfetamina czy marihuana. W każdym z miast obliczono średnie spożycie danej substancji na jednego mieszkańca i porównano otrzymane rezultaty.
„Naszym celem było przedstawienie prawdziwych i wiarygodnych informacji dotyczących konsumpcji używek w Europie. Badając ścieki, możemy ocenić wielkość rynku narkotykowego w danym mieście, a także w krótkim czasie stwierdzić zmiany w spożyciu konkretnej substancji, np. po przeprowadzeniu przez policję akcji antynarkotykowej” – napisał we wstępie do analizy Kevin Thomas, szef koordynującego projekt Norweskiego Instytutu Badań Wody (NIVA).
Z badań wynika, że najwięcej kokainy spożywa się w Europie Zachodniej i Środkowej. Najwyższe średnie spożycie tego narkotyku stwierdzono w Antwerpii, za którą uplasowały się Amsterdam i Walencja. Na podstawie otrzymanych rezultatów zakłada się, że w Europie codziennie zażywa się 355 kg kokainy, co stanowi ok. 10-15 proc. światowego spożycia tej substancji.
Ecstasy jest najpopularniejsze w Londynie oraz w holenderskich miastach – Amsterdamie, Eindhoven i Utrechcie, podczas gdy obecności tego narkotyku nie stwierdzono w ogóle szwedzkich miastach. Spożycie kokainy i ecstasy było na ogół dużo wyższe podczas weekendów.
Marihuana jest najpopularniejsza w Holandii, gdzie jej legalne spożywanie stanowi dużą atrakcję dla odwiedzających kraj obcokrajowców. Wysokie spożycie tej substancji stwierdzono również w Paryżu i Barcelonie. Z kolei jej wysoka popularność w Hiszpanii może zdaniem ekspertów wynikać ze strategicznego dla handlu narkotykami położenia kraju.
W całej Europie spożywa się najwięcej narkotyków z grupy, do której należą amfetamina, metamfetamina i inne narkotyki pokrewne.
Analizy spożycia narkotyków są ważnym instrumentem w walce z narkomanią. Dotychczas w tym celu używano głównie ankiet, których wyniki mogą być jednak wypaczone ze względu na brak kompletnych informacji, zwłaszcza w zakresie nielegalnego handlu. Badanie ścieków daje pełniejsze, bardziej obrazowe dane. Na tak dużą skalę zostało przeprowadzone w Europie po raz pierwszy.
Ile marihuany to niewiele marihuany?
Ile marihuany to niewiele marihuany? W jakich porcjach sprzedaje się trawkę? – zastanawiają się prokuratorzy. Niektórzy wolą się nie wychylać i nie umarzają spraw osób przyłapanych ze skrętem, choć od grudnia mogą
Skręta zapalili w lesie pod Ostrołęką. – Pojawiła się policja. Kolega skręta wyrzucił, a ja resztę schowałem w bokserkach. Kazali się rozbierać – opowiada Robert (imię zmienione), lat 18, klasa maturalna. W torebce miał schowane 0,87 grama konopi indyjskich. – Torebka wypadła. Zabrali do komisariatu, przykuli kajdankami.
Roberta zatrzymano w lutym. Teraz dwie sprawy – jedna o posiadanie, druga o przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy – wciąż się toczą. Trzy miesiące wcześniej weszła w życie liberalizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Według artykułu 62a dała prokuratorom możliwość umarzania takich przypadków jak ten Roberta – czyli osób przyłapanych z „nieznaczną ilością” – jeszcze przed wszczęciem śledztwa.
Jednak ustawa, według zwolenników liberalizacji prawa narkotykowego, nie zawsze działa, bo nie określa, ile to jest „nieznaczna ilość„. Ta decyzja jest w rękach prokuratora.
W największej prokuraturze w Polsce – czyli Warszawa-Mokotów – od grudnia 2011 roku, kiedy nowe przepisy weszły w życie, do sierpnia 2012 r. było 309 spraw za posiadanie marihuany. Umorzono 78. W innej, też jednej z większych – Warszawa-Śródmieście-Północ – na 31 takich spraw umorzono 25. W całej stolicy za posiadanie marihuany było 868 spraw, a umorzeń z nowego artykułu 177.
Gorzej w mniejszych prokuraturach, dalej od centrów miast – np. prokuratura w Piasecznie na 48 spraw za posiadanie umorzyła dwie, a w prokuraturze w Pruszkowie na 64 sprawy umorzonych jest zero.
– Niewiele się zmieniło, bo policja dalej robi jak dawniej. I tu nowelizacja nic nie zmienia. Znajdą przy tobie osmaloną lufkę? Doba na dołku i przeszukane mieszkanie – twierdzi 25-letni Przemek z Dolnego Śląska. – Mnie się akurat udało, bo miałem przy sobie 0,13 grama i dostałem umorzenie. Ale jestem pewien, że jeśli nie pisałbym wniosków, byłby wyrok. Za okruszki.
Leszkowi prokurator powiedział, że jest zbrodniarzem. – Grozi mi do 15 lat więzienia za liście i odpadki, które znalazła policja. Mam 37 lat i co kilka miesięcy hoduję w piwnicy krzak. Dla siebie – marihuana pomogła mi się wyrwać z alkoholizmu. Działa na astmę. Mam zarzut wytwarzania znacznej ilości. Jeśli jeden krzak, to znaczna ilość, to jak można wytworzyć ilość nieznaczną? Czy można wyhodować pół krzaka? Sprawa się toczy, ale mnie i tak nie objęłaby nowelizacja – za dużo tych liści.
Paweł, fotograf: – Nowelizacja? We Wrocławiu nawet za 1 gram nie ma szans. Prokuratorka napisała mi w uzasadnieniu: „Nawet 1 gram marihuany jest bardzo szkodliwy i uzależniający”. Przyniosłem jej raport WHO, który mówi, że od marihuany bardziej szkodliwa jest nikotyna. Ale to na nic.
Stelios Alewras, sekretarz Wolnych Konopi, organizacji walczącej o legalizację marihuany, i aplikant adwokacki, mówi: – W Szczecinie jest stanowisko, że umarzanie obejmuje od 1 do 2 porcji handlowych. Porcja to 1 gram. Umorzeń jest całkiem sporo, choć powyżej 1,5 grama już szanse są małe. Znajoma pani prokurator mówiła, że nie będzie umarzała większych ilości, bo nie chce sobie robić kłopotów.
Internetowe forum prokuratorskie: „Co robi sąd, nie wiem. Ja dalej każę stawiać zarzuty„.
Dzwonię po prokuratorach rejonowych, mało kto chce rozmawiać na temat umorzeń. Prokurator z południowej Polski, anonimowo: – Tylko śladowe ilości. Nie będę się wychylał. Choć to strata czasu zajmować się małolatami ze skrętem.
Emilia Krystek, prokurator w Nowym Dworze Mazowieckim: – Umarzamy poniżej 1 porcji handlowej, czyli 1 grama. Narkotyki to plaga XXI wieku. Mam nastoletnie dzieci, tym też się kieruję. A czy liberalizacja nie otworzy drogi dilerom? Ale na pewno te ilości powinny zostać dokładniej określone.
– Dla jednego prokuratora 0,2 grama nie kwalifikuje się do „nieznacznej”, a dla innego „nieznaczne” jest 30 gramów. Wielu działa, jakby przepisu nie było. A wystarczyłoby, żeby odpowiednie zarządzenie stosowania artykułu 62a wydał prokurator generalny. Większe szanse na umorzenie kary jest teraz przed sądem. Pomagamy pisać wnioski, skuteczność jest prawie stuprocentowa – mówi Agnieszka Sieniawska z Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej.
Na przełomie września i października odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie projektu ustawy sporządzonej przez PSPN i popieranej przez Ruch Palikota. Dałaby ministrowi sprawiedliwości możliwość precyzyjnego określenia, ile można mieć na własny użytek i nie podlegać karze.
Wolne Konopie, które organizują wielotysięczne marsze za legalizacją marihuany, postulują, by nie karano za 30 gramów i trzy krzaki.
Konopie mogą pomóc w leczeniu epilepsji
Związki chemiczne, które można znaleźć w konopiach, skutecznie przeciwdziałają napadom padaczkowym – wynika z badań opublikowanych ostatnio w British Journal of Pharmacology.
Brytyjscy naukowcy badali na szczurach, jak skuteczne mogą być w leczeniu epilepsji kannabinoidy, czyli związki chemiczne występujące w konopiach, oddziałujące na mózg (najbardziej znanym jest działający psychoaktywnie THC, czyli tetrahydrokannabinol). Okazało się, że jeden z tych związków – kannabidiwarin – znacząco zmniejsza u szczurów intensywność napadów padaczkowych. Wywołuje też mniej efektów ubocznych niż obecne na rynku leki przeciwpadaczkowe.
Obecne leki okazują się nieskuteczne dla 20-30 proc. ludzi cierpiących na epilepsję – mówi New Scientist prof. Ley Sander z Instytutu Neurologii University College London. – Potrzebujemy nowych rozwiązań – dodaje.
Epilepsja dotyka średnio 0,5-1 proc. populacji. W Polsce choruje na nią 7 osób na 1000 mieszkańców. Szacuje się, że na świecie cierpi na tę chorobę ponad 50 milionów ludzi. Najwięcej przypadków jest w krajach rozwijających się. W Nigerii choruje aż 37 na 1000 mieszkańców. Tam też dostęp do leków jest najbardziej ograniczony.
Wstępne wyniki nie oznaczają jeszcze rewolucji – badania na zwierzętach nie zawsze dadzą się przełożyć na człowieka. Są natomiast sygnałem dla naukowców, czy warto kontynuować prace i rozszerzyć je na eksperymenty kliniczne – już z udziałem ludzi. Ewentualna decyzja o ich rozpoczęciu ma być podjęta w przyszłym roku.
Skąd pomysł, że wyklęta w wielu krajach marihuana może pomagać w leczeniu padaczki? Doświadczenia rozpoczęto uwzględniając m.in. krążące opinie i doświadczenia płynące z dawnych praktyk medycznych. Poza tym, coraz więcej badań dowodzi leczniczych właściwości kannabinoidów, zwłaszcza w chorobach układu nerwowego. Związki chemiczne zawarte w marihuanie pomagają w leczeniu symptomów stwardnienia rozsianego, czy przeciwdziałają chorobie Alzheimera. Kannabinoidy znacząco redukują też poziom odczuwanego bólu, stresu i mdłości, które towarzyszą wielu chorobom.
Holenderskie miasta tracą turystów
Holenderskie gminy buntują się przeciwko narzuconej przez rząd zamianie popularnych coffee shopów w kluby tylko dla Holendrów. Miasta przez zmiany straciły turystów, przybyło zaś narkotykowych dilerów.
Zgodnie z prawem przeforsowanym przez poprzedni, koalicyjny, centroprawicowy rząd Marka Ruttego od pierwszego maja tego roku coffee shopy w przygranicznych miastach południowej Holandii zmieniły się w kluby, w których mogli palić trawkę tylko posiadacze kart klubowych zwanych po niderlandzku wietpasami (co można przetłumaczyć jako ziołopasy). Od stycznia w ich ślady miały pójść inne miasta.
Warunkiem otrzymania ziołopasu była rejestracja w specjalnym rejestrze (co odstraszyło wielu amatorów trawy, bo w końcu marihuana jest narkotykiem) i stały adres w Holandii. W praktyce klubowiczami stawali się tylko Holendrzy. Kluby z marihuaną zaś nie mogły rejestrować więcej niż po 2 tys. członków.
Władze zdecydowały się na stopniowy demontaż polityki tolerancji wobec miękkich narkotyków, licząc, że w ten sposób zlikwidują uciążliwą dla mieszkańców przygranicznych miast narkoturystykę. Co roku do Holandii przyjeżdżały bowiem setki tysięcy młodych z całej Europy i świata tylko po to, by przypalić skręta w jednej z kilkuset kafejek narkotykowych bądź kupić trochę zioła i przemycić do swego kraju. Prowadziło to do licznych napięć Hagi z sąsiadami – Belgią, Niemcami i Francją – gdzie palenie nawet małej ilości marihuany jest ścigane. Pod coffee shopami często dochodziło do awantur.
Ziołopasy to straty
Okazało się jednak, że teoretycznie słuszny pomysł okazał się niewypałem. Maastricht, które już jesienią ub.r. jako pierwsze wprowadziło pilotażowo system ziołopasów, najszybciej przekonało się, jakie są efekty uboczne tego posunięcia. Na ulicach miasta zaczęli się panoszyć dilerzy oferujący turystom małe ilości trawki. Świat przestępczy wykorzystał to, że rynek nie znosi próżni, a kary za handel małą ilością marihuany (mniej niż 30 gramów, czyli tyle, ile można kupić w coffee shopie) są nieznaczne – wynoszą 50 euro.
Na początku września burmistrz Maastricht Onno Hoes napisał więc do radnych, że nie bacząc na literę prawa, wstrzymał system rejestracji klubowiczów. W uzasadnieniu przyznał, że zmiana prawa spowodowała spadek przychodów z turystyki o 41 mln euro, a pracę straciło 345 osób zatrudnionych wcześniej w coffee shopach.
Burmistrza Maastricht wsparły też władze innych miast południowej Limburgii, borykające się z podobnymi problemami.
W miniony piątek do krucjaty przeciwko systemowi wietpasów przyłączyła się Breda. Wykorzystując to, że 12 września w Holandii były wybory i niebawem zmieni się rząd, radni napisali list otwarty do dogadujących się w sprawie koalicji polityków liberalnej VVD Henka Kampa i Partii Pracy Woutera Bosa. Zaapelowali, by nowy gabinet wycofał się z polityki, „która przynosi więcej strat niż korzyści„.
Podobny apel wystosował do negocjatorów burmistrz portowego Rotterdamu, pochodzący z Maroka lewicowy polityk marokańskiego pochodzenia Ahmed Aboutaleb.
Burzą się także pozostałe duże miasta. Władze Utrechtu zapowiedziały, że nie wprowadzą rejestracji klubowiczów od stycznia 2013 r., bo „miasto nie doświadczyło w ogóle problemów, przed którymi miały je chronić wietpasy„. Burmistrz Amsterdamu Eberhard van der Laan zapowiada, że woli płacić kary za niestosowanie prawa z maja ub.r., niż odstraszyć turystów.
Wielu cudzoziemców nie może sobie wyobrazić przyjazdu do Amsterdamu bez przystanku w jednym z legendarnych coffee shopów.
Tolerancja na szali
Szacuje się, że na 16 mln Holendrów marihuanę pali regularnie 400 tys. osób. Ale główni klienci coffee shopów to wcale nie oni, tylko właśnie turyści, którzy kafejki te uznają za taką samą atrakcję jak muzea, wiatraki, kanały, starówkę w Delft czy zwodzone mosty w Amsterdamie.
To dlatego utrzymanie otwartych dla wszystkich coffee shopów leży nie tylko w interesie ich właścicieli (a to całkiem wpływowe lobby, wzywało w kampanii wyborczej do głosowania na polityków tolerancyjnych wobec marihuany). Eksperci ostrzegają, że groźniejszym niż straty z turystyki efektem ubocznym polityki wietpasów może być zepchnięcie rynku miękkich narkotyków wartego ok. 2 mld euro rocznie (szacunek dziennika „De Telegraaf„) do przestępczego podziemia.
Na szali jest także wizytówka kraju – prowadzona od lat 70. XX wieku gedoogbeleid, czyli polityka tolerancji wobec miękkich narkotyków wywodząca się z liberalnego założenia, że skoro nie można czemuś zapobiec, trzeba starać się to kontrolować. Gedoogbeleid miała na celu wyciągnięcie miękkich narkotyków z rąk kryminalnego półświatka i kontrolowane zmniejszanie ich użycia. W dużej mierze to się udało, ale prawicowe rządy twierdziły, że polityka ta nie przyniosła spodziewanych efektów.
THC redukuje aktywność części mózgu odpowiedzialnej za ból
Brytyjscy naukowcy przekonują, że marihuana nie zmniejsza bólu, ale pozwala człowiekowi nie zwracać na niego uwagi. Wyniki ich badania opublikowano w czasopiśmie „Pain”.
Badacze z University of Oxford odkryli, że THC, główna substancjapsychoaktywna marihuany, redukuje aktywność części mózgu, odpowiedzialnej za emocjonalny składnik odczuwania bólu, jednak ma mały wpływ na ośrodki rzeczywiście związane z nasileniem nieprzyjemnego wrażenia.
Oznacza to, że ludzie po zażyciu THC nie doświadczają zmniejszenia bólu (jak w przypadku przyjęcia opiatów), lecz zobojętnienia i zdystansowania w stosunku do niego.
W dodatku ulga w cierpieniu nie jest udziałem każdego człowieka w równym stopniu, a niektórzy w ogóle nie reagują na uśmierzające działanie marihuany.
– Marihuana wydaje się nie działać jak konwencjonalne środki przeciwbólowe. Niektórzy ludzie reagują naprawdę dobrze, inni wcale lub nawet źle – przyznaje dr Michael Lee, główny badacz.
Naukowcy śledzili reakcje mózgowe u mężczyzn, którym podano placebo lub 15 mg THC w tabletce, a następnie wtarto w nogę jeden z dwóch rodzajów maści: obojętną lub z zawartością kapsaicyny (związku występującego w papryczce chilli), wywołującej pieczenie.
– Odkryliśmy, że ludzie po zażyciu THC na ogół nie deklarowali żadnej zmiany dotyczącej siły pieczenia, ale w mniejszym stopniu przejmowali się bólem – podsumowuje Lee.
Marihuana a testosteron
Mimo, że marihuana jest narkotykiem, wielu sportowców, nie tylko kulturyści, regularnie ją palą stosując ją jako sposób na relaks i ekspansję umysłu. Choć marihuana zawsze miał stosunkowo nieszkodliwą reputację w porównaniu do innych leków takich jak kokaina i heroina, niewiele osób zdaje sobie sprawę jaki jest jej prawdziwy wpływ na organizm.
Składniki aktywne
Znamy ponad 100 gatunków konopi indyjskich, znanych również jako marihuany i konopie, rosną dziko na całym świecie w klimacie umiarkowanym. Nie tak dawno temu naukowcy odkryli, receptory nerwowe w mózgu, które są szczególnie dotknięte przez THC, co sugeruje, że organizm wytwarza własną naturalną formą THC.
Różne części roślin marihuany mają różne zawartości THC. Przylistki, kwiaty i liście zawierają najwięcej, a łodygi, nasiona i korzenie zawierają mniejszych ilościach. Najbardziej skoncentrowaną ze wszystkich części rośliny jednak jest olej – hasz, który jest płynną żywicą samic roślin marihuany.
Naukowcy zauważyli co najmniej 2 objawy u ludzi którzy palą zioło… – Czerwone oczy i bijące szybciej serce. To zwiększone obciążenie serca utrudnia niestety wyniki sportowe jak udowodniono w niektórych badaniach . Jedno z badań wykazało również, ze u mężczyzn jadących na rowerze obniża się wydajność fizyczna
Inne badania na 161 mężczyznach i kobietach którym podawano THC , pokazują że ziele powoduje ogólny spadek opóźnienia reakcji jak i osłabia umiejętności sportowe..Efekt ten jest tak silny , ze nawet jednoczesne zażywanie amfetaminy nie powoduje poprawy
Zasadnicze pytanie z punktu widzenia kulturystyki jest,takie jaki wpływ ma palenie marihuany na poziom testosteronu?
Opisany został krótki raport na temat występowania ginekomastii u trzeb palących mężczyzn. zostało to opublikowane w 1972 roku i spowodowało to wiele kolejnych badań w celu sprawdzenia związku pomiędzy używaniem marihuany a poziomem testosteronu. Ginekomastia czyli męskie piersi nie jest jednak częstym skutkiem ubocznym powodowanym paleniem marihuany. Jest jednak wynikiem braku równowagi między testosteronem a estrogenem u mężczyzn.
Mimo to , badania na zwierzętach jasno wskazują , ze marihuana hamuje poziom testosteronu i hormonu luteinzującego (LH). LH jest hormonem przysadki , który reguluje syntezę endogennego testosteronu u mężczyzn. Jeśli jednak chodzi o ludzi , to tutaj jednak spraw jest mniej jasna… Większość badan wykonanych na ludziach nie wykazała jednak , ze marihuana ma znaczący wpływ na poziom testosteronu u normalnych mężczyzn.
Inne szkodliwe skutki
Palenie trawki daje więcej substancji smolistych niż papierosy. Badania wykazały, że palenie zielska dostarcza pięć razy więcej tlenku węgla do krwi, która wiąże tlen i trzy razy więcej substancji smolistych niż papierosy. Inne badania pokazały , że palenie 3-4 razy dziennie trawki może spowodować uszkodzenie płuc takie jak spalenie 20 papierosów dziennie.
Według Kasi Sridhar, MD, profesora medycyny na University of Miami, palacze marihuany są od 100 do 200 razy bardziej narażeni na raka płuc niż palacze papierosów. Jednak powodowane jest to tylko i wyłącznie większą ilością żywicy oraz braku stosowania odpowiedniego filtra zatrzymującego część substancji smolistych.
Wpływ palenia marihuany na płuca
Jaki wpływ na płuca ma palenie marihuany?
Dym wchłaniany w płuca zawiera jak wiadomo substancje smoliste, jednak marihuana jest mniej niebezpieczna niż wyroby tytoniowe!
Marihuana zmniejsza ryzyko wystąpienia raka płuc. Nie powoduje też przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP). Generalnie, palenie marihuany jest bezpieczniejsze niż palenie papierosów.
Emerytowany profesor medycyny na Uniwersytecie Kalifornijskim jest jednym z czołowych pulmonologów w Stanach Zjednoczonych, który bada wpływ marihuany na płuca od ponad 30 lat. Dr Donald Tashkin raz udowodnił, że palenie marihuany powoduje raka płuc, jednak dowody zmusiły go do stwierdzenia, że jednak nie powoduje raka ani nie upośledza czynności płuc.
Wyniki przeprowadzonych badań
Aby zbadać związek pomiędzy paleniem marihuany a ryzykiem zachorowania na raka płuc, przeanalizowano dane 2159 przypadków raka płuc i 2985 pacjentów z 6 badań klinicznych, w ramach Międzynarodowego Konsorcjum Raka Płuc. Wyniki analizy nie wykazały dowodów na zwiększone ryzyko zachorowania na raka płuc wśród okazjonalnych, lub długoterminowych użytkowników konopi.
“Byłem przeciwny legalizacji, bo myślałem, że prowadzić będzie ona do jej zwiększonego wykorzystania, co wpłynie na pogorszenie stanu zdrowia. Ale w tym momencie byłbym za legalizacją. Nie zachęcam nikogo do palenia jakichkolwiek substancji, ale nie sądzę, ze nie trzeba nikogo stygmatyzować za używanie tej substancji. Palenie tytoniu powoduje znacznie więcej szkód, a w kwestii legalnych środków odurzających, alkohol powoduje ich znacznie więcej.”
W rzeczywistości, największe kontrolowane badanie kliniczne jakie kiedykolwiek zostały przeprowadzone, zbadało skutki palenia marihuany i wykazało, że używanie konopi nie było związane z nowotworami płuc, nawet wśród palaczy, którzy zgłosili wypalenie ponad 22 000 jointów w swoim życiu.
Podsumowując wyniki badań w The Washington Post, pulmonolog Dr Donald Tashkin i emerytowany profesor David Geffen ze School of Medicine na Uniwersytecie Kalifornijskim stwierdzili: “Zakładaliśmy, że będzie pozytywny wynik pomiędzy używaniem marihuany i rakiem płuc, i że było by to bardziej prawdopodobne u nałogowych palaczu. To co odkryliśmy to, że w ogóle nie było żadnego związku, a nawet była sugestia jakiegoś efektu ochronnego.”
IQ: Inteligentni ludzie częściej używają marihuany
Według badań opublikowanych w Journal of Epidemiology and Community Health, wysokie IQ w dzieciństwie może być związane z późniejszym używaniem marihuany i narkotyków, szczególnie wśród kobiet.
Autorzy opierają swoje wnioski na podstawie danych otrzymanych od ponad 8000 osób z British Cohort Study, którego celem jest badanie czynników używania narkotyków na podstawie wykształcenia, społeczeństwa itp.
Osoby z wysokim IQ częściej używają marihuanyWedług wyników badań, w wieku 30 lat, jedna trzecia badanych mężczyzn (35,4%) i jedna na sześć kobiet (15,9%) używało marihuany, 8,6% mężczyzn i 3,6% kobiet używało kokainy w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Podczas zbierania danych, naukowcy zbadali też iloraz inteligencji badanych. Okazało się, że mężczyźni z wysokim IQ w wieku 5 lat około 50% częściej używali amfetaminy, ecstasy i innych narkotyków 25 lat później w wieku 30 lat, w porównaniu do osób z niskim poziomem IQ.
Związek był jeszcze silniejszy u kobiet z wysokim IQ, które ponad dwukrotnie częściej używały marihuany i kokainę, w porównaniu do tych z niskim IQ.
To samo badanie wykazało również taki sam związek wysokiego IQ w wieku 10 lat i późniejszym wykorzystaniem marihuany, ecstasy, amfetaminy i kokainy.
Wyniki badań są prawdziwe, niezależnie od czynników takich jak depresja w okresie dorastania, klasa społeczna czy dochody.
Dlaczego dzieci z wysokim IQ są bardziej podatne na substancje psychoaktywne?
“Mimo, że większość badań sugeruje, że dziecko lub nastolatek z wysokim poziomem IQ będzie skłaniało się do przyjęcia zdrowego stylu życia jako osoba dorosła, inne badania wykazują, że wyższy iloraz inteligencji w dzieciństwie może powodować częstsze wykorzystanie substancji psychoaktywnych w wieku dorosłym,” piszą autorzy badań.
Chociaż nie jest jeszcze wyjaśnione, dlaczego powinien istnieć związek pomiędzy wysokim IQ i używaniem substancji psychoaktywnych, to autorzy wskazują na poprzednie badania wskazujące, że inteligentni ludzie są bardziej otwarci na doświadczenia i chętnie otwierają się na nowości.
Inne badania wykazały również, że inteligentne dzieci łatwo się nudzą i mogą być krytykowani wśród swoich rówieśników, co mogłoby zwiększyć podatność na używanie narkotyków jako strategii radzenia sobie ze stresem.
Medyczna marihuana
Marihuana i haszysz wyrabiane są z konopi indyjskich (Cannabis sativa L.), rosnących w południowo-wschodniej Azji, w rejonie Morza Śródziemnego, w Ameryce Środkowej i Południowej. Można je również hodować w klimacie umiarkowanym. Zawierają kilkadziesiąt aktywnych biologicznie substancji, z których najważniejszymi są tetrahydrokanabiole (THC).
Są to najbardziej rozpowszechnione, a tym samym najczęściej używane narkotyki w Polsce i na świecie. W niektórych krajach preparaty konopi są legalizowane i dopuszczane do oficjalnego obrotu. Przykładem jest ustawodawstwo holenderskie. Powodem łagodnego podejścia do tych środków jest przekonanie o relatywnie niskich szkodach zdrowotnych i społecznych związanych z ich używaniem.
Zastosowanie w medycynie
Współcześnie potwierdzono przede wszystkim działanie THC powodujące obniżenie ciśnienia śródgałkowego, działanie przeciwwymiotne i przeciwdrgawkowe. W niektórych krajach marihuana jest przepisywana osobom terminalnie chorym.
Działanie fizjologiczne
W zależności od warunków konopie mogą działać jako środek pobudzający, uspokajający, znieczulający lub lekko halucynogenny. Lecz mimo nadawania preparatom konopi właściwości halucynogennych, symptomy używania bardziej zbliżone są do obserwowanych po alkoholu niż po halucynogenach.
Przy zażywaniu preparatów konopi obserwuje się m.in. następujące objawy:
wzrost ciśnienia krwi i przyśpieszone tętno
wysuszenie śluzówek jamy ustnej, czasami ataki kaszlu
przekrwienie gałek ocznych, spojówek, niekiedy obrzęk powiek
pocenie się
zwiększenie apetytu
bóle i zawroty głowy
zaburzenia koordynacji ruchowej, uwagi i możliwości uczenia się
zaburzenia pamięci
ogólnie gorszą sprawność psychofizyczna (wzrost urazowości)
Długość działania
1–3 godzin
Odczucia subiektywne
Doznania wynikłe z przyjęcia THC zależą od cech osobowości danego człowieka, wielkości dawki, drogi przyjęcia, stanu emocjonalnego w momencie przyjęcia, obecności innych ludzi oraz od współdziałania tej substancji z innymi (np. z alkoholem). Przetwory konopi indyjskich używa się najczęściej w celu intensyfikowania przyjemności. Wywołują uczucie euforii.
Skutki jednorazowego przyjęcia
Wyróżnia się następujące fazy działania THC, między którymi występują okresy uspokojenia i „wyciszenia psychicznego”:
faza dobrego samopoczucia i euforii z wielomównością
faza nadwrażliwości zmysłowej, zwłaszcza słuchu i wzroku z zaburzeniami poczucia czasu i przestrzeni, niekiedy napadami ostrego lęku
faza ekstatyczna
faza snu i przebudzenia
Powyższe fazy nie zawsze ujawniają się w pełni.
Pozornie „pozytywne” efekty działania
obniżenie się progu percepcji (szczególnie słuchowej) – wzrost wrażliwości zmysłów
odprężenie i poczucie spokoju
zmiana poczucia mijającego czasu: jest on określany jako rozciągnięty i mijający wolniej
zwiększenie odczucia przyjemności seksualnych
optymizm i podniesiona samoocena
poczucie absurdu
Negatywne efekty działania
skłonność do ulegania sugestiom
zagubienie
nieracjonalne myśli
zwiększone napięcie i niepokój
pogorszenie pamięci
przyśpieszone tętno
zawroty głowy
apatia
lęki i urojenia
niemożność skupienia uwagi na wielu rzeczach jednocześnie
Formy występowania i sposoby przyjmowania
Formy występowania
Marihuana – susz z kwiatostanu i liści konopi (0,5–5% THC)
Haszysz – żywica krzewu konopi (2–19% THC)
Olej haszyszowy – żywica konopi rozpuszczana np. eterem (10–30% THC)
W wyniku prowadzenia genetycznych modyfikacji opracowano nowe odmiany konopi. Preparowana z nich marihuana (tzw. skun) może zawierać nawet do 15% THC.
Najczęściej stosowaną formą przyjmowania preparatów konopi jest ich palenie („skręty”, fifki, fajki itp.).
Właściwości uzależniające
Uzależnienie psychiczne
Może występować po pewnym czasie używania.
Uzależnienie fizyczne
Nie występuje.
Tolerancja odwrotna
Oznacza to, że przy systematycznym przyjmowaniu THC dochodzi do nadwrażliwości na ten związek.
Zewnętrzne oznaki używania
słodkawa woń oddechu, włosów i ubrania
gadatliwość i wesołkowatość, stany euforyczne
przekrwione oczy
kaszel
zwiększone łaknienie, apetyt na słodycze
ogólne podniecenie i nadczynność psychoruchowa
zaburzenia koordynacji ruchowej
zaburzenia orientacji przestrzennej
Na co należy zwrócić uwagę
zapach palonych liści
brązowo-szare nasionka w kieszeniach lub w podszewce
bibuła papierosowa
zielony tytoń
blade palce
Nazwy slangowe
marihuana: dżoint, skręt, blant, ziele, zielsko, zioło, grass, marycha, trawa, huana, hasz, marycha, maryśka, skun, gandzia, samosieja, afgan, kolumbijka
haszysz: hasz, grudka, gruda, czekoladka, afgan, kloc, plastelina, kostka
Szczególne zagrożenia i niebezpieczeństwa
Zespół amotywacyjny – stan związany z regularnym i długotrwałym przyjmowaniem konopi charakteryzujący się zmniejszoną energią, zmniejszoną dążnością do osiągnięć, apatią, skróconym czasem skupienia uwagi, nieadekwatną oceną sytuacji, a przede wszystkim z upośledzoną zdolnością do komunikowania się z innymi.
Motywacja u dorosłych
Jedna z głównych obaw co do psychologicznych następstw chronicznego używania dużych dawek konopi dotyczy ich niekorzystnego wpływu na motywację u dorosłych. Dowody na istnienie „zespołu amotywacyjnego” u dorosłych to przede wszystkim opisy przypadków i doniesienia z obserwacji (np. Kolansky i Moore, 1971; Millman i Sbriglio, 1986). Nieliczne terenowe i laboratoryjne badania kontrolowane nie dostarczyły przekonywających dowodów istnienia takiego zespołu (Dornbush, 1974; Negrete, 1983; Hollister, 1986). Wartość dowodowa badań terenowych jest ograniczona z uwagi na niewielkie rozmiary badanych prób oraz ich skąpą charakterystykę socjodemograficzną; co się tyczy badań laboratoryjnych, wartość ich umniejsza krótki okres zażywania środka, młody wiek i doskonały stan zdrowia ochotników, oraz niewysokie wymagania stawiane im w warunkach laboratoryjnych (Cohen, 1982). Niektóre spośród osób regularnie używających konopi wspominają utratę ambicji i niższą wydajność w nauce i pracy jako niekorzystne skutki zażywania środka (np. Hendin i in., 1987), zaś osoby, które zaprzestały używania konopi podają niekiedy zmniejszenie wydajności w pracy jako powód rzucenia nałogu (Jones, 1984). Tym niemniej wątpliwe jest, by używanie konopi powodowało charakterystyczny zespół amotywacyjny. Rozsądniej byłoby zapewne traktować objawy osłabionej motywacji jako skutek chronicznego odurzenia konopiami, niż tworzyć tu zupełnie nowy zespół chorobowy.
Niezwykły spór o legalizacje marihuany
Istnieje wiele trudnych do odparcia argumentów przeciw zakazowi stosowania marihuany – dlatego nie ma potrzeby ich tu wymieniać. W sieci jest wiele artykułów na temat fatalnych skutków zakazu stosowania marihuany. Poniżej przedstawiam sposób rozumowania, który stanowi kolejny powód do poparcia legalizacji marihuany.
Doświadczenie milionów osób zażywających marihuanę
Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 150 mln osób na całym świecie zażywa obecnie marihuanę dla jej psychoaktywnych efektów. Wątpliwe jest, by szacunki te były poprawne – rzeczywista liczba jest prawdopodobnie znacznie, znacznie wyższa. Część użytkowników ceni sobie różnorodne odmiany marihuany za ich właściwości oddziaływania na stan umysłu, z kolei inni wybierają odmiany pod katem określonych potrzeb medycznych. Ogromna większość osób zażywających marihuanę zmuszona jest pozyskiwać ją z nielegalnych źródeł ze względu na obowiązujące w wielu krajach prawa zakazujące jej użytkowania. Znaczna cześć marihuany dostępnej na czarnym rynku produkowana jest w złych warunkach, hodowana wyłącznie dla zysku i sprzedawana konsumentom bez zastosowania jakiegokolwiek systemu kontroli jakości.
Konsumenci często właściwie nie wiedza, jakiego rodzaju marihuanę zażywają – czy jest to sativa, indica, hybryda, czasem nie znają nawet odmiany. Nie wiedza także, jak kupowana przez nich marihuana została wyprodukowana i jak ja przechowywano, czy hodowca stosował nawóz biologiczny czy sztuczny, czy powstrzymywał się od stosowania pestycydów – praktycznie nie wiedza nic o jej pochodzeniu. Nic w tym dziwnego, na nielegalnym rynku bowiem nie ma zbyt wiele miejsca na transparentność. Oznacza to również, ze na świecie są miliony użytkowników marihuany, którzy mają do opowiedzenia miliony anegdot i historyjek o skutkach jej zażywania – jednak większość z nich nie jest w stanie podać szczegółowych informacji o roślinach, których kwiaty zażywali, ani o warunkach, w jakich rośliny te były hodowane. Nie dość, ze informacje te są w zasadzie nie do zdobycia na nielegalnym rynku, to sam zakaz opiera się na kampanii dezinformacyjnej, która przyczynia się do tworzenia atmosfery tabu wokół marihuany. Zakaz nie dopuszcza do głównego obiegu medialnego niezależnych informacji na temat biologii, odmian, genetyki i metod hodowli marihuany. Ponadto, wielu użytkowników jest celowo wprowadzanych w błąd przez nielegalnych handlarzy, którzy wykorzystując zakaz i brak wiedzy ze strony konsumentów, sprzedają im produkowana najniższym kosztem, słabej jakości marihuanę – czasem wzbogacona niebezpiecznymi substancjami – pod nazwa pierwszorzędnych szczepów.
Od stuleci marihuana wykorzystywana jest jako środek leczniczy, m. in. w leczeniu bólu przewlekłego, neuropatycznego, mdłości, bezsenności, astmy, jaskry, epilepsji i innych schorzeń, których lista wydaje się być nieskończona. Dopiero teraz zaczynamy dostrzegać, ze skutki stosowania marihuany należny rozumieć jako interakcje miedzy rozmaitymi kannabinoidami a istniejącym już układem endokannabinoidowym w naszych organizmach. Naukowcy odkryli, ze nie tylko główny czynny składnik marihuany, THC (delta 9-Tetrahydrokannabinol), ale również CBN (kannabinol) i CBD (kannabidiol) odgrywają ważna role w generowaniu lub modulowaniu jej psychoaktywnych skutków. Ponadto, jak się okazuje, kannabinoidy te maja interesujące działanie lecznicze. Inne kannabinoidy, które mogą wywoływać efekt haju, to THC (tetrahydrokannabiwarin) i CBC (kannabichromen). Naukowcy dopiero zaczynają rozumieć, w jaki sposób owe kannabinoidy wpływają na nasz mózg i ciało, przy czym wciąż niewiele wiedza o pozostałych kannabinoidach – których jest ponad 50 – zawartych w tej roślinie. Obecnie na świecie są miliony użytkowników marihuany zażywających setki rożnych jej odmian produkowanych przez liczne banki nasion i rzesze hodowców. Ludzie ci nie zażywają marihuany tylko dla rozluźnienia czy wywołania stanu euforii, jak często zakładają osoby jej nie zażywające. Cenią sobie różnorodność efektów marihuany, a wielu z nich zażywa jej świadomie i z rozmysłem, chcąc wywołać zmianę stanu świadomości przed podjęciem określonych działań. Niektórzy zażywają marihuanę, by silniej skoncentrować się na pracy, inni, by przywołać odległą przeszłość; by tworzyć muzykę lub by jej słuchać; by zdobywać nowe inspiracje czy wpadać na nowe pomysły; by nawiązywać emocjonalna więź z samym sobą lub z innymi; by pokochać się z partnerem.
Niektórzy użytkownicy marihuany maja ten przywilej, ze wiedza, jakie odmiany zażywają. Takie osoby rozumieją, ze odmiana indica możne lepiej łagodzić ból mięśniowy po aktywności sportowej, podczas gdy sativa, choć w mniejszym stopniu oddziałuje na ciało (stan głębokiej relaksacji), może za to wywoływać silniejsze radosne doznania emocjonalne. Niektórzy potrafią nawet stwierdzić, jaka odmianę preferują do wykonywania określonej czynności czy uzyskania konkretnego nastroju. Bardziej zaawansowani miłośnicy marihuany, mający kontakty z hodowcami lub interesujący się biologią rośliny, będą także wiedzieć, ze haj wywołany przez roślinę, której zbiór nastąpił zbyt późno (kiedy większość słupków przybrała już bursztynowy kolor), spowoduje większa senność i wywrze bardziej dezorientujący, niepokojący wpływ niż haj wywołany przez roślinę tej samej odmiany, której kwiaty zebrano wcześniej, w optymalnym momencie cyklu.
Marihuana jako używka
W raporcie z 2010 Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) szacowało, że 2,9-4,3% światowej populacji w wieku 15-64 lat (129-191 mln osób!!!!) używało marihuany w roku 2008, przy czym w Ameryce Północnej współczynnik ten oszacowano na 9,9% a w Europie Zachodniej i Centralnej na około 7,7%. Przeprowadzone dotąd badania nie dają pewnych rezultatów co do kwestii szkodliwości oraz skutków długotrwałego przyjmowania marihuany. Pośród propagatorów i użytkowników popularna jest opinia o jej niskiej, względem innych środków, szkodliwości. Badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia potwierdzają tę tezę, pod względem zdrowotnym uznając spożycie konopi za mniej szkodliwe, niż konsumpcję legalnych używek: tytoniu oraz alkoholu. Zdania na temat możliwości uzależnienia fizycznego są podzielone. Systematyczne zaś zażywanie powoduje wystąpienie tolerancji odwrotnej.
Pośród przeciwników popularne są opinie o jej wysokiej szkodliwości. Badania prowadzone przez zespół amerykańskich uczonych (Moore, Zammit, Lingford-Hughes, Barnes, Jones, Burke, Lewis) potwierdzają tę tezę. Przy przewlekłym stosowaniu pojawiają się objawy zespołu amotywacyjnego: zaburzenia snu, zespół apatyczny z dominującym brakiem działania, ograniczenie kontaktów z ludźmi, zaburzenia pamięci i koncentracji uwagi, zaburzenia w przyswajaniu nowych wiadomości, myślenie porozrywane i magiczne, upośledzenie zdolności rozwiązywania problemów i planowania przyszłości, zanik zainteresowań, zaburzenia percepcji czasu, doznań, krytycyzmu, lęk. Występują również objawy fizjologiczne przewlekłego stosowania, zróżnicowane w zależności od płci zażywających osób.
Debata nad kwestią etyki spożycia i legalizacji marihuany nabiera znaczenia w USA i wielu krajach europejskich, w tym w Polsce. Związane jest to z czynną rolą ruchów oraz ugrupowań politycznych, w których interesie leży coraz częściej status prawny i odbiór społeczny używki.
Czy marihuana uzależnia?
Każdy z nas zadaje sobie fundamentalne pytanie – czy marihuana uzależnia???
Stwierdzenie że „NIE” jest prawdą …… ale do pewnego stopnia.
THC występujące w czystej postaci ma niewielkie właściwości uzależniające fizycznie. Jednak uzależnienie psychiczne następuje szybciej niż w przypadku alkoholu. Co to znaczy? To znaczy, że kiedy przestajesz palić nie masz głodów ani delirium. Do ponownego sięgnięcia po narkotyk zmusza Cię psychika, a nie ciało.
O ile z uzależnienia fizycznego stosunkowo łatwo się wyzwolić, o tyle uzależnienie psychiczne wymaga długotrwałej terapii. Głód psychiczny dużo trudniej przezwyciężyć, bo wspomagają go tzw. mechanizmy uzależnienia.
Po odstawieniu marihuany po długotrwałym paleniu pojawia się specyficzny zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności (seks jest mniej atrakcyjny, muzyka mniej fascynuje, filmy są nudniejsze). Trzeźwość staje się nie do zniesienia. W ten sposób uzależniony mózg woła o następną porcję THC. Przy paleniu okazjonalnym objawy odstawienia są mniej zauważalne, gdyż organizm odtruwa się powoli. THC odkłada się w komórkach tłuszczowych (nie jest wypłukiwany przez płyny) i uwalnia z organizmu przez parę tygodni. Oznacza to, że jesteś pod wpływem słabych dawek narkotyku nawet parę tygodni po ostatnim paleniu. THC jest wykrywalne w organizmie człowieka do roku po zaprzestaniu palenia.
Jak wykazują testy na obecność narkotyków przeprowadzane wśród osób palących skuna – jest możliwe, że to, co uważamy za czystą trawkę bywa nasączane roztworem innego narkotyku, który szybko uzależnia fizycznie. Możliwe, że stąd coraz częściej osoby decydujące się na powrót do trzeźwości, muszą zaczynać tę drogę od pobytu na oddziale detoksykacji. Coraz więcej też osób leczy się z uzależnienia od marihuany w ośrodkach zamkniętych – jednak najczęściej możliwe jest zdrowienie w ramach terapii ambulatoryjnej (wizyty w poradni). W samych tylko Stanach Zjednoczonych ok. 120 000 osób rocznie zgłasza się na leczenie z powodu uzależnienia od marihuany (Raport of National Instytut Drugs Abuse USA). Ulubiony przez zwolenników legalizacji marihuany raport WHO z 1995 roku podaje (za: Hall, 1994), że od marihuany uzależnia się do 20% osób, które jednorazowo zapaliły konopie oraz do 50% tych, którzy używają marihuany regularnie.
Osiągnięcia w polityce narkotykowej w roku 2015
Kolosalne koszty, jakie pociąga za sobą utrzymywanie obecnego systemu kontroli narkotyków, są już oczywiste. W ciągu ostatnich kilku dekad widzieliśmy setki tysięcy zbrodni popełnianych wskutek stosowania polityki prohibicji – ludzi porywanych, marginalizowanych, przymusowo przesiedlanych i zabijanych. Miliony ludzi zakażonych chorobami przenoszonymi przez krew, takimi jak HIV i HCV, z powodu braku dostępu do czystych igieł lub leczenia substytucyjnego lub niepotrzebnie cierpiących, z powodu biurokracji odcinającej ich od tanich i skutecznych przeciwbólowych leków opioidowych. Obecnie realizowane polityki kontroli narkotyków w oczywisty sposób zawodzą.
Są jednak powody, by żywić nadzieję. W ciągu ostatnich kilku lat Holandia, Szwajcaria, Portugalia, Katalonia, Boliwia i Czechy odpowiedziały na lokalne zapotrzebowanie na innowacyjne rozwiązania polityki narkotykowej, dostarczając zarazem tak potrzebnego przykładu. W 2015 roku globalny ruch reformy polityki narkotykowej poczynił wielkie postępy, zwiększyła się liczba reformatorskich głosów, w tym z krajów Globalnego Południa.
Mam nadzieję, że to tempo będzie się nadal utrzymywać, w miarę jak będziemy się zbliżać do Sesji Specjalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ (UNGASS) w sprawie światowego problemu narkotykowego w 2016 roku i potem – aż do wypracowania konsensusu co do bardziej rozsądnego globalnego podejścia.
Tymczasem – oto kilka wartych wyróżnienia sukcesów ruchu reformy polityki narkotykowej w tym roku:
Kanada: elekcja Justina Trudeau, poruszającego w czasie kampanii kwestie regulacji polityki narkotykowej
Justin Trudeau został wybrany na stanowisko premiera Kanady w październiku, a jego administracja zobowiązała się do natychmiastowego rozpoczęcia prac nad regulacjami dotyczącymi sprzedaży marihuany. Na początku grudnia Parlament ogłosił, że w roku 2016 zostaną wprowadzone przepisy legalizujące i regulujące obrót marihuaną, które mają sprawić, że Kanada stanie się pierwszym z krajów G7, czołowych gospodarek świata, który dokona takiego ruchu. Trudeau jest dowodem, że otwarta dyskusja na temat narkotyków i polityki narkotykowej może pomóc kampanii, a nie jej zaszkodzić – czego obawia się wielu polityków na całym świecie.
Meksyk: orzeczenie w sprawie regulacji dotyczących marihuany bazujące na prawach człowieka
Izba Karna Meksykańskiego Sądu Najwyższego orzekła, że jednostki powinny mieć prawo do hodowli, posiadania, dystrybucji i konsumpcji marihuany na użytek osobisty. Choć wyrok nie znosi obowiązujących przepisów narkotykowych, stwarza podwaliny dla reform i wprowadza je na nowy grunt, poprzez sytuowanie regulacji dotyczących narkotyków w obszarze podejścia opartego na prawach człowieka. Decyzja może być odzwierciedleniem dynamiki zmian w Meksyku, gdzie zmilitaryzowane i prohibicyjne podejście do narkotyków przyczyniło się ostatniej dekadzie do 100.000 zgonów.
Kolumbia: Zawieszenie programu fumigacji nielegalnych upraw koki
Pod przewodnictwem prezydenta Santosa, Kolumbia zatrzymała w październiku liczący już dekady program oprysków z powietrza po tym, jak badania wykazały, że rozpylany nad polami koki herbicyd może powodować raka. Co ważne dla regionu, ruch ten oznacza wyraźne odejście od polityk wspieranych przez USA, które nalegają na walkę na szerokim froncie niezależnie od jej negatywnych skutków ubocznych, takich jak zagrożenia dla zdrowia publicznego, szkody ekologiczne oraz przymusowe przesiedlenia ubogich społeczności rolniczych.
Jamajka: Dekryminalizacja posiadania konopi i regulacje dotyczące ich użytkowania
Rząd Jamajki przegłosował dekryminalizację posiadania do dwóch uncji marihuany oraz regulacje dotyczące stosowania jej do celów religijnych, naukowych i medycznych, co czyni Jamajczyków pierwszym narodem Karaibów, który tego dokonał. Zostały również uznane konstytucyjne prawa wspólnoty Rastafari, który używa marihuany jako sakramentu. Rządzący wysunęli nawet propozycję przepisów mających na celu zastosowanie praw chroniących własność intelektualną do ochrony plantatorów uprawiających nowe odmiany ganji.
Stany Zjednoczone: Zwolnienie osób osadzonych za przestępstwa narkotykowe z federalnych więzień i wprowadzenie nowych programów pomocy dla byłych więźniów
W Stanach Zjednoczonych ogólnonarodowy ruch popycha sprawy w kierunku zmniejszenia liczby więźniów i weryfikacji nieproporcjonalnej liczby skazań za przestępstwa narkotykowe. Tej jesieni amerykański Departament Sprawiedliwości zwolnił 6000 więźniów, głównie skazanych za przestępstwa narkotykowe o niskim stopniu szkodliwości. 18 grudnia prezydent Obama udzielił łaski kolejnym 95 więźniom federalnym skazanym za przestępstwa związane z narkotykami, w tym 40, którym zostaną oszczędzone wyroki dożywocia, mówiąc, że jest to “kolejny krok naprzód w obronie naszych ideałów sprawiedliwości i uczciwości.” Wg. Departamentu Sprawiedliwości około 40.000 więźniów będzie mogło skorzystać z programu w kolejnych latach. Obama zaprezentował również szereg inicjatyw, mających pomóc byłym osadzonym na powrót zintegrować się społeczeństwem.
Oregon: Legalizacja posiadania i wdrożenie zasad uprawy domowej
W lipcu Oregon stał się czwartym stanem w USA, który dokonał regulacji rynku konopi dla osób od 21 roku życia. Nowe prawo pozwala na przenoszenie do uncji marihuany i posiadanie do ośmiu uncji w domu. Oregon jest wyjątkowy, ponieważ zezwala na uprawę do czterech roślin w miejscu zamieszkania, tak, by nie było to publicznie widoczne. Wiele stanów są gotowych do pójścia w ich ślady w 2016 roku, w tym w Kalifornia, która często jest uważana za stan wyznaczający trendy ogólnokrajowe.
Chile: Zatwierdzenie upraw marihuany medycznej i usunięcie marihuany z listy twardych narkotyków
W lipcu Izba Deputowanych Kongresu Chile przyjęła ustawę umożliwiającą Chilijczykom hodowlę do sześciu roślin w każdym domu, do użytku medycznego, rekreacyjnego lub dla celów duchowych. Projekt ustawy musi jeszcze zostać zatwierdzony przez komisję zdrowia i Senat, ale tak czy inaczej znamionuje to poważne odejście kraju od surowego traktowania posiadania narkotyków, znanego z przeszłości. W grudniu prezydent Bachelet podpisał dekret usuwający marihuanę z listy niebezpiecznych narkotyków w celu dekryminalizacji jej zastosowania medycznego, przesuwając tym samym kraj o krok bliżej legalizacji użytku rekreacyjnego.
Urugwaj: wydawanie licencji przedsiębiorstwom mającym zająć się uprawą marihuany
Urugwaj, który w 2014 roku stał się pierwszym krajem, który zalegalizował uprawę, sprzedaży i konsumpcję marihuany, poczynił w tym roku ważny krok w tworzeniu jej uregulowanego rynku w tym roku, wydając dwu firmom licencje w wyhodowanie łącznie około dwóch ton rocznie. W 2016 roku marihuana będzie powszechnie dostępna w aptekach, a także ma być sprzedawana po niższych cenach w innych legalnych punktach.
Irlandia: Otwarcie nadzorowanych punktów iniekcyjnych zatwierdzone na rok 2016
Podczas listopadowego spotkania w London School of Economics, Aodhan O Riordain, irlandzki minister stanu w Ministerstwie Zdrowia, zaproponował, żeby nadzorowane punkty iniekcyjne pojawiły się w Dublinie na początku roku 2016. Po tym ogłoszeniu rząd zatwierdził przepisy mające na celu realizację projektu na terenie całego kraju.
Droga przed nami
Realne zmiany polityki narkotykowej są możliwe. Jak widzieliśmy w tym roku, często mają miejsce na poziomie krajowym, a UNGASS będzie ważną okazją do przemyślenia naszego zbiorowego podejścia do narkotyków i narkomanii i zakwestionowania prohibicyjnych reżimów, które podważają prawa człowieka, łamią zasady sprawiedliwości społecznej i zagrażają zdrowiu publicznemu. Narody reformujące swoje podejście, jak te wyżej wymienione, mogą być w tym procesie liderami.
Jestem przekonana, że możemy budować na ich ostatnich sukcesach i czekam na to, co przyszłość przyniesie międzynarodowemu ruchowi reformy polityki narkotykowej w 2016 roku.
NASIONA KONOPI
Wyłącznie świeże i odpowiednio kolekcjonowane nasiona konopi zapewnią najlepsze zbiory.
Wybierając nasiona konopi zwróc uwagę czy są świeże, zdrowe i najwyższej jakości.